Mam bardzo miłe wspomnienia – nie przypominam sobie żadnych przykrych zdarzeń. Co prawda, zostałem wypałowany po wiecu 8 marca 1968 r., ale ponieważ spotkało mnie to wspólnie z moją żoną, a wtedy „koleżanką” z geografii, to dziś nie byłbym skłonny żałować ani jednej pałki. Mam z czasów studenckich mnóstwo przyjaciół, niektórzy już niestety nie żyją, jak Jerzy Kaczorek, nasz arbiter elegantiarum, czy niezapomniany Sławek Petelicki. Z niektórymi, np. z Hubertem Izdebskim, czy Krzysztofem Karpińskim, spotykamy się regularnie, niemal na co dzień. Kilka lat temu założyliśmy ze Sławkiem Petelickim, Jerzym Kaczorkiem, Krzysztofem Karpińskim i Markiem Przybylikiem Klub Szwoleżerów im. płk. Omelana, w gruncie rzeczy po to, by przypominać sobie anegdoty związane ze Studium Wojskowym.
UW ma ciągle swoją renomę, ale nic nie jest dane raz na zawsze. Wydaje mi się, że studia uniwersyteckie w Polsce muszą być w najbliższym czasie poważnie zreformowane. Dotyczy to głównie studiów prawniczych, bo tu mam najlepszą orientację, jako były wykładowca w latach 1991–2006. Mam bowiem wrażenie, że program studiów prawniczych nie zmienił się właściwie w ciągu 200 lat – tymczasem świat się jednak zmienił. Trudno będzie zrozumieć profesorom, że można pracować, tak jak wszędzie indziej, tylko na jednym etacie oraz – co chyba jeszcze trudniejsze – że nie powinno się zatrudniać w uczelni własnych doktorów. Myśl naukowa wymaga wielu źródeł, a konkurencja jest tu nieodzowna. UW powinien dążyć do przyciągania czy tworzenia nowych wydziałów, które przybliżać go będą do idei przedmiotowego uniwersalizmu. Wszak na tym polega uniwersytet.